Dom Ojca
- nordicelg1
- 15 cze 2016
- 5 minut(y) czytania

Wyobraź sobie, że jest ojciec i ma gromadkę dzieci, które są nadpobudliwe. Skaczą, krzyczą, wariują,... są bardzo żywe. I tak od rana do wieczora. Krzyczą, kłócą się ze sobą, nie chowają butów do półki, nie gaszą światła, nie myją zębów, nie ścielą łóżek, nie sprzątają, nie zmywają naczyń... Ale ojcu to zupełnie nie przeszkadza, bo je i tak bardzo kocha.
Niestety, czym one starsze, tym mniej są mu posłuszne i oddalają się od niego. Bardzo go to zasmuca, bo on kocha je i to bardzo. One jednak z czasem tak bardzo emocjonalnie są oddalone od niego, że chcą go już tylko wykorzystywać. Udają więc tylko na kilka minut w miesiącu miłych, by dostać kieszonkowe, a potem znikają na całe tygodnie i robią co chcą.
Nie darzą go uczuciem, szacunkiem i zupełnie się z nim nie liczą i chcą większe i większe to kieszonkowe,
a on im daje, nie oczekując nic w zamian.
One zupełnie go nie słuchają, ciągle kłócą się ze sobą, nie chowają butów do półek, nie gaszą światła, nie myją zębów, nie ścielą łóżek, nie sprzątają, nie zmywają naczyń... Tata bardzo cierpi, ale nie dlatego, że są nieposłuszne, ale dlatego, że nie chcą spędzać z nim czasu.
W pewnym momencie wszystkie się zgadują ze sobą, przychodzą do niego i mówią, że chcą podwyżkę kieszonkowego, tym razem stokrotną podwyżkę. On już chce wstać po portfel, ale one kontynuują, że chcą tą podwyżkę, a w zamian będą przestrzegać te wszystkie rzeczy, których do tej pory nie przestrzegały.
Są w tym takie gorliwe, że chcą z nim nawet podpisać kontrakt i wszystkie deklarują całkowite posłuszeństwo i chcą by każda ich niefrasobliwość była piętnowana
i zdecydowanie nazywana przestępstwem, bo to ich zmotywuje do sprzątania, po czym biorą długopisy i składają swoje podpisiki.
Ojciec daje im tą podwyżkę, nie z powodu tego kontraktu, ale dlatego, że i tak by im ją dał.
Wszystkie są świadome odpowiedzialności podpisanych dokumentów, więc zaczynają teraz się starać, ale motywacja szybko się ulatnia i zaczynają żyć tak, jak przed podwyżką. Niestety w związku z tym, że podpisały się pod tym dokumentem,
coś wewnątrz ich samych powoduje, że czują się niewygodnie,
czują wstyd, gniew, frustracje, więc zaczynają się przerzucać odpowiedzialnością, porównywać między sobą, kto z nich zrobił mniej, kto z nich jest najgorszy. Gdy już mają odniesienie, mogą się porównać i choć na moment czują się lepiej. Ale choć porównując się ze sobą nawzajem odczuwają chwilową ulgę,
to jednak nie czują się wcale lepiej przed ojcem.
Coś w nich nie pozwala im się czuć komfortowo, czują wstyd, lęk,
uważają, że tata się na nich gniewa, rozmyślają o tym, a w rezultacie zaczynają go unikać.
Dzieciaki otrzymują kieszonkowe, ale czują się z tym niekomfortowo, bo w domu ciągle jest bałagan, i za każdym razem gdy otrzymują te pieniądze, czują się niegodni. Rośnie w nich wstyd, frustracja, nieuzasadniony gniew, obrzucają się więc nawzajem epitetami,
by jakoś rozładować tą atmosferę, a co za tym idzie, kłócą się nawet bardziej niż przed podwyżką,
nie sprzątają już w ogóle, sterty naczyń leżą w zlewie, wszędzie syf, kiła i mogiła.
Każdy zwala na każdego. Nie ma winnego.
Zaczynają unikać ojca, czują się potępieni, więc śpią całymi dniami, przesiadują w swoich pokojach, wychodzą tylko ukradkiem w nocy, żeby tylko się na niego nie natknąć. On to wszystko słyszy i płacze do poduszki, bo przecież chciał tylko ich miłości, a te wszystkie ich decyzje, przybrały zupełnie odwrotny skutek.
Dzieciaki zaczęły żyć w totalnym bałaganie, przez to, że przestały się myć, dbać o siebie,
woskowina zatkała im uszy, a od nocnego trybu życia przytępiał ich wzrok, więc chociaż ojciec poruszał się pośród nich, oni ani go nie widzieli, ani go nie słyszeli.
Dzieciaki nie widząc, nie słysząc, nie czując jego obecności, biorą sprawy w swoje ręce i zaczynają stopniować, które rzeczy będą mniejszym, a które większym przestępstwem, by to jakoś poukładać, sklasyfikować i stosownie ukarać i zapobiegać temu na przyszłość i tak... - za nie wsadzenie butów do półki czeka sąd koleżeński w kuchni i przez tydzień siedzisz w oślej ławce, - za nie gaszenie światła, gdy przyjdzie extra mega hiper rachunek, czeka cię 2 tygodnie na poddaszu, - a jak umyjesz naczynia wrzątkiem, a nie płynem, to przez miesiąc jesteś zwiedziony...
Ale niestety te kary, ta dyscyplina, to potępienie, w niczym im nie pomaga, niczego nie uczy, nadal nie mają motywacji do przestrzegania kontraktu.
Z przyzwyczajenia jednak siedzą w tych oślich ławkach i przerzucają się etykietkami
kto z nich jest bardziej zwiedziony i przestrzegają się przed sobą nawzajem.
Pewnego dnia jeden z nich tłumaczy reszcie, że ojciec wyjechał,
no bo niby jak mógłby po tym wszystkim ich jeszcze kochać,
skoro one nie potrafią spełnić nawet kontraktu, który sami chcieli. Jakiś czas potem jeden z nich wysnuwa teorię, że tata nie istnieje, no bo niby jak,.. jak mógłby istnieć, gdyby istniał, to by im jakoś pomógł posprzątać ten cały bajzel.
Po jakimś czasie jeden z nich zaczyna domniemywać, że ich domu nie zbudował ojciec, ale że dawno, dawno temu eksplodowała jedna Castorama
i w wyniku tego wielkiego wybuchu powstał ich dom.
Reszta z początku w to nie wierzy, pukają się w głowę, ale po czasie kolejne dzieciaki zaczynają dochodzić do wniosku, że to jest bardzo prawdopodobne.
Kilka tygodni później jeden z nich mówi, że ma innego tatę, że ten mu się przyśnił i kazał mu się wyrzeźbić w wierzbie, zrzucają więc gruszki, ścinają wierzbę strugają sobie z niej smukłego Gepetta i szumnie nazywają siebie pinokiowcami. Jeden Pinokio z piłką do drewna i zaczyna opowiadać innym dziwne historie, ale za każdym razem jak opowiada im, że wstrzymał słońce, a ruszył ziemię, ucieka do pokoju obok, tłumacząc się, że musi sobie przypudrować nosek, ale za każdym razem wraca cały w trocinach, a nie w pudrze. Po jakimś czasie nikt nie zauważa już trocin, ale każdy struga własny globus.
Brakło by tej strony, by opisać wszystkie głupoty jakie powymyślały pinokiowce, by tylko zapomnieć, wymazać z pamięci i zgładzić wszelkie wspomnienie o tacie.
Na szczęście, Ojciec miał jeszcze jedno dziecko.
Jedyne, które było mu posłuszne, wychowywał go blisko piersi, okazując mu miłość. Ten dzieciak bardzo go kochał, od zawsze siedział na jego kolankach, uwielbiał słuchać jego głosu i znał go jak siebie samego i wiedział, że tatuś ma w sobie mnóstwo miłości, nie tylko do niego,
ale także do tych wszystkich dzieciaków, żyjących po swojemu.
I pewnego dnia powiedział: Tato, muszę iść. Idę i pokażę im twoją miłość, która jest bezinteresowna i niezależna od jakiegokolwiek ich zachowania. Idę wypełnić ten durny kontrakt i pokazać im, że nie muszą przestrzegać żadnych kontraktów, które błędnie definiują ich i ich postępowanie. Idę wymazać ten list (Kol2:14) idę zburzyć ten mur (Ef.2:14-15)
Ojciec się zgodził, puścił go do nich, ale w pewnym momencie, gdy ten wyszedł z Jordanu powiedział do niego "tyś jest Syn mój umiłowany" i wszedł w tego Syna i zamieszkał w nim. Stał się z nim jedno i ON SAM zaczął jednać ze sobą swoje własne dzieci (2Kor5:19) pokazał im jak bardzo je kocha, zaczął wyciągać ich z tych oślich ławek, odklejać od nich te etykietki, uwalniać ich od wszelkich definicji.
Nieposłuszeństwo wykonywania kontraktu było przestępstwem. Ten jeden jedyny Synek nie znał nieposłuszeństwa, więc nie znał przestępstwa, (2Kor5:21) ale w zamian za resztę dzieci Ojciec uczynił go przestępstwem
i to przestępstwo umarło na krzyżu, TWOJE przestępstwo.
A trzy dni później nie zmartwychwstało już przestępstwo,
ale Chrystus dla twojego usprawiedliwienia (Rzym4:25)
Każdy dzieciak, również ty, gdy w to uwierzy, nie jest już nigdy więcej przestępcą, nawet jeśli się pokłóci, nawet jeśli nie zgasi światła, nawet jeśli nie pościeli łóźka...
ponieważ Tatuś daje ci Nowy Kontrakt (Jan13:34) mało tego że daje ci Nowy Kontrakt, to jeszcze wchodzi w ciebie i samemu go w tobie wypełnia.
Bo wypełnieniem kontraktu jest miłość rozlewana przez niego w twoim sercu (Rzym5:5 ; 13:10)
Gdy się zorientujesz "o co kaman"
to lecisz i trąbisz na lewo i prawo, o super hiper mega extra turbo miłości
jaką ma Tatuś dla każdego swojego dziecka.
amen
# Seb
Comentarios